Sztuczna inteligencja zmienia po kolei niemal każdą ze sfer ludzkiego doświadczenia. Do tej pory na rynku pojawiła się garść innowacji wspartych sztuczną inteligencją, a wśród nich wynalazki, które wspomagają wykrywanie chorób czy bezpieczeństwo zwierząt. Można śmiało powiedzieć, że oto nadchodzi nowa jakość w dziedzinie opieki nad zwierzętami.

Nowoczesne urządzenia monitorują, ile wody pije nasz pupil lub czy ma wystarczająco dużo ruchu, a nawet sprawdzają ich stan emocjonalny. Dr Lionel Robert, profesor informatyki i robotyki na Uniwersytecie Michigan, jest zdania, że w tej dziedzinie możliwości są wręcz nieskończone. Pewne rzeczy stały się nie tylko technicznie możliwe, lecz także ekonomicznie opłacalne. Dzisiaj przedstawiamy intrygujące wynalazki, które mogą zrewolucjonizować opiekę nad zwierzętami już w 2024 roku.

Co mówi kocia mordka?

Bądźmy szczerzy: mało kto z nas jest zaklinaczem kotów. Jeśli chodzi o mimikę, koty są chodzącą zagadką. Jednakże garstka szczęśliwców ma teraz okazję przetestować aplikację Tably, która czyta sygnały płynące z kocich pyszczków, a następnie na tej podstawie ocenia, czy kota coś boli. Ta technologia opiera się na danych przetworzonych przez AI i uwzględnia takie elementy jak położenie uszu, napięcie wokół oczu i w okolicy pyszczka, ułożenie wibrysów i całej głowy.

AI analiza kociego pyszczka

Naukowcy badający koty w jwednej z kocich kawiarni w Los Angeles doszli ostatnio do wniosku, że choć od dawna twierdzimy, iż koty mają pokerową twarz, w rzeczywistości dysponują one wachlarzem aż 276 min. (Dla porównania, ludzie mają ich jedynie 44.) Z publikacji wynika, że koty mają znacznie bogatszą mimikę, niż sądziliśmy. Wiemy też, że sztuczna inteligencja sprawdza się do klasyfikacji takich obrazów, mówi dr Daniel Mills, profesor w dziedzinie weterynarii behawioralnej na Uniwersytecie w Lincoln.

Tłumacz szczekania – przełom w komunikacji

Wśród nowinek, które można by podsumować pod zbiorczą nazwą dog-tech, warto wspomnieć o Zoolingua. Dzięki temu oprogramowaniu już wkrótce każdy z nas będzie mógł zostać doktorem Dolittle. Aplikacja ma odszyfrowywać, co chce nam powiedzieć nasz pies, kiedy szczeka.

Zoolingua to projekt, którego pomysłodawcą jest Con Slobodchikoff, z wykształcenia behawiorysta. Slobodchikoff zdobył uznanie w roku 2017, kiedy to ukazał się artykuł, którego autor nie mógł się nachwalić badania piesków preriowych. Przy tej okazji warto wspomnieć, że te zwierzęta posługują się jednym z najbardziej zaawansowanych zwierzęcychc systemów językowych na świecie. (Tak, mają nawet różne dialekty.)

Ale Zoolingua ma już konkurencję. BarkGPT jest obecnie w fazie beta-testów, ale jego twórcy już twierdzą, że będzie to pierwszy na świecie tłumacz języka psiego na ludzki, wspierany przez sztuczną inteligencję. Pomysłodawczyni projektu, Alexandra Setter, kiedyś trudniła się wyprowadzaniem psów, ale potem skończyła studia na MIT, specjalizując się w uczeniu maszynowym. Do stworzonej przez nią aplikacji BarkGPT wystarczy wgrać dźwięk szczekania, by dowiedzieć się, co próbuje powiedzieć nam nasz pies.

AI tlumacz szczekania

Opracowanie działającego algorytmu, na którym opierałaby się aplikacja BarkGPT, było nie lada wyzwaniem – napisała na swojej stronie Alexandra. Ale satysfakcja z tego, jak BarkGPT poprawia relacje między psami a ich ludźmi sprawia, że przedsięwzięcie było warte każdego wysiłku. Nadal dokładamy starań, by komunikacja psio-ludzka stawała się coraz lepsza.

Mikroczipy to melodia przeszłości

Perspektywa zgubienia ukochanego zwierzaka to dla wielu z nas najgorszy koszmar. Właściciele psów często zapominają zaczipować swojego pupila lub po prostu ich na to nie stać. Poza tym taki czip może ulec zniszczeniu. Można co prawda wybrać starą, dobrą obrożę z adresówką, ale ona również może się zgubić. Dobra wiadomość jest jednak taka, że nowe technologie coraz częściej wykorzystują zdobycze biometryki — czyli identyfikację zwierząt w oparciu o ich cechy fizyczne. Taka metoda może okazać się znacznie bardziej skuteczna, a poza tym nie wymagałaby rejestracji u weterynarza.

Naukowcy stwierdzili, że odcisk psiego nosa jest tak samo unikalny jak linie papilarne u ludzi. W oparciu o to odkrycie powstają aplikacje takie jak Petnow, dzieło dwóch koreańskich doktorów z dziedziny inżynierii. Opracowane przez nich oprogramowanie ma służyć do identyfikacji psów w oparciu o odcisk nosa. W tej chwili aplikacja analizuje kocie pyszczki i opracowuje jeszcze lepszą technologię, zaprojektowaną wyłącznie z myślą o kotach.

Wiele z tych technologii będzie wykorzystywanych przez weterynarzy i służby opieki nad zwierzętami, a może nawet przez policję, przy okazji zgłoszonych zaginięć zwierząt, wyjaśnia dr Robert.

Sam w domu? Nigdy więcej

Czy chcemy podglądać naszych pupili, kiedy nie ma nas w domu? Jasne, że tak! W tej chwili mamy do dyspozycji szereg aplikacji, które umożliwiają nam nie tylko obserwację zwierząt, ale też reagowanie na ich potrzeby, byśmy mieli pewność, że nic im nie brakuje, nawet kiedy jesteśmy daleko. To istotne ułatwienie dla pracujących właścicieli zwierząt. I trudno w nim dostrzec minusy, jak podkreśla dr Robert.

AI niania dla zwierzaka

Technologia rozpoznawania twarzy wyniosła już na wyższy poziom sektor zabezpieczeń domowych. Teraz możliwe jest również rozpoznawanie zwierzęcych pyszczków. Gadżet znany jako Petvation wykorzystuje czujniki podczerwieni, które działają przez całą dobę i wcale nie wymagają, by zwierzak patrzył prosto do kamery. Wrażliwa technologia wyczuwa, kiedy zwierzę chce wyjść z domu lub wejść, ale jednocześnie broni dostępu intruzom, takim jak wiewiórki czy szopy, nie wspominając już o niepożądanych jednostkach ludzkich.

Inne rozwiązania, takie jak Furbo 360° Camera czy Petcube, doskonale sprawdzą się jako niania dla kota albo psa. Wspomagane sztuczną inteligencją kamery obserwują zwierzęta przez cały dzień i po jakimś czasie uczą się rozróżniać zachowania typowe od niepokojących. To oznacza, że oprócz rzucania zwierzakom smakołyków, mówienia do nich i bawienia się, nowoczesne urządzenia poinformują też właściciela, jeśli ich pupil zacznie zachowywać się inaczej niż zwykle. Dadzą znać, jeśli wykryją nadmierną ruchliwość, nerwowe przechadzanie się, wymioty, ujadanie czy natarczywe miauczenie. Dla kotów opracowano też inteligentne kuwety, które z pewnością ułatwiają życie ich właścicielom, a do tego monitorują zawartość kociej toalety i alarmują, jeśli coś jest nie tak.

Najlepsza opieka medyczna dla ukochanego pupila

Najbardziej zaskakujące wykorzystanie sztucznej inteligencji to zarazem możliwość przedłużenia życia zwierzętom domowym. Antech Diagnostics (spółka z grupy Mars Petcare) jest w tej dziedzinie pionierem. Wykorzystuje w tym celu predykcyjną AI.

Sztuczna inteligencja pozwala nam nie tylko zrozumieć, jak na podstawie genetyki i zachowania zwierząt można wysnuć wnioski dotyczące stanu ich zdrowia, ale też przewidzieć, jak można zapobiegać pewnym schorzeniom, wyjaśnia Paulo de Castro z Mars Global Petcare.

AI opieka weterynaryjna

Dzięki zaawansowanej technologii właściciele zwierząt będą mogli wykryć niepokojące sygnały jeszcze przed wizytą u weterynarza. Co tu kryć, czasami z wizytą do gabinetu udajemy się, kiedy jest już za późno. Cennym wynalazkiem w obszarze wczesnej diagnostyki są domowe testy DNA, dzięki którym poznamy mapę genetyczną naszego psa. To przydaje się do przewidywania ewentualnych problemów i umożliwia stworzenie spersonalizowanego planu opieki weterynaryjnej. Aplikacja diagnozuje psy i koty analizując zdjęcia ich oczu i skóry. Jedyną trudnością wydaje się być przekonanie pupila, by przez chwilę siedział bez ruchu.

Jeśli właściciel zauważy, że zwierzę przejawia niepokojące zachowania i zabiera je do weterynarza, na dowód ma tylko swoje słowo. Nie dysponuje jednak dowodami. Jeśli jednak przyniesie nagranie i wydrukowane raporty z aplikacji, ułatwi weterynarzowi diagnozę, wyjaśnia dr Robert. Z jednej strony mamy więc niewątpliwą korzyść w postaci lepszej prewencji, z drugiej zaś pojawia się ryzyko przediagnozowania. Innymi słowy, sztuczna inteligencja daje nam ogromne możliwości, ale wymagać też będzie sporej odpowiedzialności. Ale tego akurat właścicieli zwierząt chyba nie trzeba uczyć.